niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 5

No i wreszcie skończyły się lekcje. Chociaż w sumie było całkiem fajnie , jakieś 10 min prawie każdej lekcji nauczyciele wypytywali czy wszystko w porządku z moim zdrowiem . Oprócz Profesor Sprout. Ona poświęciła temu całą lekcje , więc mieliśmy wolne . 
Szłam korytarzem do pokoju wspólnego Gryffindoru , ale ktoś zaszedł mnie od tyłu i delikatnie zasłonił dłońmi moje oczy. 
- Zgadnij kto .
- Syriusz - zaśmiałam się
- Skąd wiedziałaś ? - był szczerze zdziwiony
- Bo tylko ty tak  ładnie pachniesz 
- Co ?!
- Wypowiedziałam to na głos !? Jezu . 
Jak ja mogłam to na głos powiedzieć ! Ale się wygłupiłam i jak mu się teraz wytłumaczę .
- Możesz to powtórzyć ? 
- Ale co ? 
- To co powiedziałaś . 
Dobra chyba najlepszym rozwiązaniem będzie jak udam , że nic takiego nie mówiłam.
- Ale nie wiem o co Ci chodzi. 
Złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie . na karku poczułam zimne dreszcze , jaki on był słodki. 
- Co słyszałeś ? - uśmiechnęłam się . 
Ta sytuacja już mnie zaczęła bawić . 
- Że ładnie pachnę . 
- Bo to prawda - zaśmiałam się. 
Nie wiem co mi się działo ale Jego uścisk był jak narkotyk , chciało mi się śmiać.. miałam ochotę go pocałować . A może to po prostu była miłość....? 
- Serio ?
- Jak najbardziej . 
- Wiesz.. właściwie to ty też ładnie pachniesz . - kąciki Jego ust zadrżały w uśmiechu.
Zbliżył się do mnie jeszcze bardziej , tak że nasze ciała się stykały . 
Oplotłam ręce wokół Jego szyi. Zbliżył swoją twarz do mojej i wtedy...
- Wchodzicie czy nie !? - to była Gruba Dama.
Odskoczyliśmy od siebie błyskawicznie . Byłam strasznie zmieszana . 
Weszłam do Pokoju Wspólnego przez dziurę w portrecie i pobiegłam prosto do dormitorium nie zważając na Syriusza , który mnie wołał. 
W dormitorium siedziała Lily i czytała książke . Jejku ! Jakie emocje , cała byłam rozpalona . Nie mogłam przestać się uśmiechać. Rzuciłam się na łóżko i schowałam głowę w poduszkę . Cały czas się uśmiechałam , jakoś nie mogłam przestać . Myślałąm tylko o nim , o tych czarnych , zmierzwionych włosach i szarych ślicznych oczach .
- Nati ? Wszystko w porządku ? Jesteś jakaś taka rozpalona , chyba jesteś chora. - to była Lilka.
- Tak.. a moja choroba nazywa się Syriusz Black – powiedziałam i znowu się uśmiechnęłam.
- Co ?
Moja przyjaciółka była trochę zdezorientowana.
- Nie za bardzo rozumiem..
- Usiądź..wszystko ci opowiem .
Kiedy byłam już w połowie opowieści musiałam wszystko zacząć od nowa ! Przyszła reszta dziewczyn i też chciały wiedzieć o co chodzi.
- No i potem tutaj wbiegłam.. - skończyłam opowieść.
- Ale jaja.. - podsumowała Sarah
- Dobrze powiedziane – przyznała Lily.
- I co ja mam teraz zrobić ?! - byłam nieco poirytowana .
- No chyba nie masz zamiaru go unikać.. - Kate jakby czytała mi w myślach.
- A czemu nie ?
- NATALA! - krzyknęły wszystkie .
- No dobra już dobra .. coś wymyślimy. - nie wiedziałam jak mam się zachować . No bo co miałam teraz tak po prostu z nim gadać? Czy może nie..? To wszystko było zbyt skomplikowane.
_________________________________
Miałam jeszcze napisać to z punktu widzenia Syriusza ale jadę do cioci a potem nie będe miała kompa , wiec macie . Jak wam się podoba ?

sobota, 30 marca 2013

Rozdział 4

Wyszliśmy już z Wielkiej Sali i przemierzaliśmy szkolne korytarze w drodze na kolejną lekcją w naszym zamku - wspaniałej szkole zwanej Hogwartem.
- Natalia idziesz ? - zapytał Remus kiedy szliśmy na zajęcia z mugoloznawstwa a Nati patrzyła na grupę jakichś krukonów i nie ruszała się z miejsca.
- Wiesz co.. zaraz do was dołącze , muszę tylko coś załatwić .
 Zmierzyłem ją wzrokiem .. była jakaś zakłopotana.
- Dobrze , w takim razie widzimy się na lekcji , tylko nie strać przytomności po drodze.
- Bardzo śmieszne  - rzuciła z ironią ale uśmiechnęła się do niego blado.
Kiedy się oddaliliśmy zauważyłem , że podchodzi do grupy rozmawiających chłopców , a potem zniknęła mi z oczu.
- Jak myślisz po co tam poszła ? - zapytałem Luniaczka po chwili wahania .
- Gdzie ?
- Nie udawaj , że nie wiesz.
- A co ty tak nagle zacząłeś interesować się jej życiem ?
- Interesować ? Nie przesadzajmy , po prostu ciekaw jestem . Tyle.
- Z tego co wiem to tamten wysoki uratował jej życie.
- Czyli to był ten słynny Jerry , tak ?
- No chyba na to wygląda.
- Myślałem , że ona go nigdy wcześniej nie widziała . - mówiłem trochę zdziwionym głosem .
- Nie szukaj dziury w całym  , chyba logiczne że chce mu podziękować za uratowanie życia.. - Remus wydawał się już trochę zmęczony tematem .. a może wcale nie chodziło o to  , może to była wina tego, iż niedługo miała nastać pełnia .
- Ok.. przepraszam. - wybąkałem .
Resztę drogi do klasy pokonaliśmy w milczeniu .


***
Kiedy tam szłam trzęsły mi się ręce .. ale to chyba nic takiego podziękować komuś , za ocalenie życia. 
No trudno.. raz się żyje , trzeba było wreszcie się odważyć . Ten chłopak ryzykował dla mnie swoje zdrowie a może i nawet życie a ja nie mogłam zdobyć się na głupie " Dziękuje "  ? Co to to nie ! Wzięłam głęboki wdech i pewnym krokiem ruszyłam przed siebie , chociaż serce biło mi jak młotem. 
- Cześć. - powiedziałam z uśmiechem kiedy stanęłam przed grupką chłopców.
- Hej - przywitali się ze mną zgodnie.
- Ty jesteś Jerry , tak ? - tym razem nie zwróciłam się do całej grupy lecz do przystojnego chłopca o brązowych włosach i oczkach jasno - zielonych.. koloru niedojrzałych oliwek . Ale czy ja kiedyś widziałam niedojrzałe oliwki ? Raczej nie .
- Tak. A ty Natalia , prawda ? - uśmiechnął się do mnie przyjaźnie .
- Właśnie. Moglibyśmy porozmawiać?
- Oczywiście. - spojrzał na mnie wyczekująco.
- Em.. na osobności . - mówiłam z lekkim zakłopotaniem . 
- Jasne . Dołącze do was potem - zwrócił się tym razem do kolegów .
I oddaliliśmy się w głąb korytarza . 
- Więc o czym chciałaś ze mną porozmawiać ? - zapytał po chwili. Jego ton był ciepły , przyjazny.
- Właściwie to chciałam Ci bardzo serdecznie podziękować za to co dla mnie zrobiłeś , nie wiem jak mogłam być tak nieostrożna podczas pracy z tymi roślinami... byłam wtedy trochę roztargniona. No nic , w każdym razie na prawdę jestem Ci bardzo wdzięczna. Gdybym mogła coś dla Ciebie zrobić to mów śmiało.
- Nie ma sprawy , ratowanie dam w opresji to moja specjalność.Polecam się na przyszłość.- wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Zapamiętam , ale mam nadzieję , że ratowanie mnie po raz kolejny nie będzie konieczne . Będe uważać .
- No mam nadzieję , przyznam szczerze , że martwiłem się o Ciebie . Może to wydawać się dziwne bo prawie Cię nie znam ale tak właśnie było .
- To miłe.
- Ja już pójdę .. sama rozumiesz mam lekcję z profesorem Slughornem , lepiej było by się nie spóźnić .
- Oczywiście , jeszcze raz bardzo Ci dziękuje . Do zobaczenia.
- Do zobaczenia - uśmiechnął się i ruszył w stronę lochów.
Pomyślałam , że to całkiem sympatyczna osoba ten Jerry. Ale nie miałam za wiele czasu do rozmyślań , bo zaraz ja sama bym się spóźniła na zajęcia . Tak więc ruszyłam pospiesznie korytarzem w stronę mojej klasy.
_______________________________________________
Ale dużo dialogów w tym rozdziale , ale to dobrze bo tamten był bardziej opisowy . Dodałam 2 rozdziały w jeden dzień.. ba ! W ciągu jednego wieczoru , nie wierzę sama w to czego dokonałam ,. bo wbrew pozorom pisanie to nie jest prosta sprawa , serio . ;)  Ale te 2 rozdziały dzisiejsze to taka rekompensata za długą nieobecność. Obiecuję , że będe dodawała częściej i ,że następne będą dłuższe . Jak macie jakieś fajne pomysły na wątki to czekam na propozycje , każdego chętnie wysłucham . Papa ;* 

Rozdział 3

Już jestem w domu. O ile można to nazwać domem.. jestem w swoim dormitorium , może tak to brzmi nieco lepiej. Pożegnałam się już z mamą , która jak tylko mogła to odwiedzała mnie w szpitalu. Z mamą.. bo taty nie miałam . Jak na razie to jestem wykończona chociaż nie powinno tak być skoro cały czas leżałam w szpitalu i wypoczywałam. Wzięłam prysznic , użyłam mojego malinowego żelu i miętowo - miodowego balsamu .. tęskniłam za tym , w skrzydle szpitalnym nie miałam tego przy sobie .. bo jak mogłam się kapać w śpiączce? Włosy umyłam szamponem wzmacniającym , był bez zapachu ale to najlepszy szampon jaki miałam ever ! Odżywka z resztą tej samej firmy.
Ubrałam pidżamę i mimo , że było południe weszłam do mojego cieplutkiego łóżeczka , ułożyłam się wygodnie i zasnęłam jak małe dziecko.


***
Miałem sen , piękny i bardzo realistyczny . Była w nim łąka.. pełna kwiatów i Ja.. ale nie sam , ze mną była Isabelle , obejmowałem ją ..
- Kocham Cię - powiedziałem
- Ja też Cię kocham Syriusz. Syriusz... Syriusz... Syriusz ...! Syriusz... !... Łapo wstawaj... !
Obudził mnie zimny chlust wody .
- Aquamenti !? Oszalałeś Rogaczu !? - byłem wściekły
- Nie oszalałem .. prawie wszyscy są już w Wielkiej Sali na śniadaniu , ja też jestem głodny ! - mówił dość poirytowanym tonem.
- Dobra .. dobra , już się ubieram. - obrażony poszedłem do łazienki.
Nie mogłem się doczekać kiedy wejdziemy do Wielkiej Sali i usiądziemy przy stole Gryfonów. Wyszła dzisiaj ze szpitala , strasznie się o nią martwiłem jak była w śpiączce... wiem , że to perfidne z mojej strony ale czułem lekkie ukłucie zazdrości , że to nie ja ją uratowałem tylko ten cały Jerry. Co to w ogóle za imię.. jak z tej mugolskiej bajki " Tom and Jerry " . Ale cieszyłem się , że nic jej nie jest . Nie wybaczyłbym sobie gdyby stała jej się jakaś krzywda. Właściwie to nie wiem jak to się stało.. zachowywałem się zupełnie jak Rogaś w stosunku do Lilki , tyle że  Izz nic nie wiedziała o moim uczuciu. Ja Syriusz Black bałem się zagadać do dziewczyny .. no nie tego jeszcze nie było..
- ŁAPO ! - z zamyśleń wyrwał mnie wrzask Pottera.
- No idę już , idę !
Całą drogę nie słyszałem co mówi do mnie James.. myślałem co jej powiem kiedy ją zobaczę... ona była taka kochana .. śliczna , sięgała mi do ramion więc świetnie się ja przytulało ( oczywiście po przyjacielsku ) , choć nie była niska .. wręcz przeciwnie była taka idealna , nie strasznie wielka ale drobna i wysoka a na dodatek pachniała malinkami .
Kiedy przybyliśmy do Wielkiej Sali miejsca koło dziewczyn zajęli nam już Peter i Remus... właściwie zawsze tak siedzieliśmy , one i my ... razem . Lily tylko nie zawsze była zadowolona z obecności naszego amanta Rogasia. Kiedy Izzy była w skrzydle szpitalnym nikt inny nie ośmielił się zająć jej miejsca , siedziała między mną i Lilką.
Zamiast zacząć jeść to przytuliłem ją mocno , co było na miejscu bo byliśmy dobrymi przyjaciółmi.
- Świetnie Cię widzieć , wszystko w porządku ? - powiedziałem kiedy już ją wypuściłem z objęć , choć ciężko mi to przyszło.
- Wszystko ok . Dzięki , że mnie odwiedzałeś . - uśmiechnęła się , a ja usiadłem na swoim miejscu.
Potem podszedł od niej James , też uściskał ją mocno , szepnął jej coś do ucha a ona się uśmiechnęła i powiedziała coś co zabrzmiało jak :
 - Robisz postępy.
No w końcu zasiedliśmy do jedzenia , wszystko było pyszne .. teraz miałem mieć lekcje z Isabelle i Remusem , mugoloznawstwo. Inni uważali je za bezsens , ale ja bardzo lubiłem ten przedmiot i nie uważałem , żeby był niepotrzebny . Uwielbiałem siedzieć w ławce z nią i Remusem.. niby takie kujony a zawsze było dużo zabawy !

____________________________________________________
No to mamy rozdział . Krótki i taki trochę nudny ale lepsze to niż nic , przepraszam za moja dłuższą nieobecność.. postaram się wam to wynagrodzić :) 

sobota, 9 marca 2013

Usunęłam rozdział

Nie no spoko , miałam cały rozdział napisany i go sobie usunełam . Już nie mam sił pisać :(

piątek, 1 marca 2013

Rozdział 2


Lily :

Wstałam rano dość wcześnie , poszłam do łazienki , ogarnęłam się i poszłam obudzić Isabelle. Taa.. to było moim codziennym obowiązkiem , ona miała taki mały emm... problem . Nigdy nie chciała wyjść spod prysznica , kochała ciepłą wodę i wgl. Musiałyśmy ją wręcz na siłę wyciągać. Dlatego zawsze ja ją budziłam , czekałam aż się umyje i próbowałam wyciągnąć z łazienki . Dzisiaj na szczęście bez komplikacji. A na pytanie dlaczego to robi Izzy zawsze odpowiadała :
- Żeby zapomnieć o problemach. 
Jakie ona mogła mieć problemy to nie wiem, no ale ok. Kiedy reszta dziewczyn się ogarnęła to zeszłyśmy na śniadanie . 
- Pierwsze eliksiry ! - byłam bardzo uradowana tą myślą , uwielbiałam eliksiry , szkoda że były z Ślizgonami. Izz radziła sobie z nimi równie dobrze , ale tylko ona i Kate z naszej czwórki nie znosiły numerologii. Nie rozumiałam tego , ten przedmiot był świetny. Tak więc po eliksirach w planach było iż one pójdą na zielarstwo a my z Sarah na numerologię. W drodze na eliksiry usłyszałam za mną jakieś głosy , a potem dobrze znany mi już tekst :
- Umówisz się ze mną Evans?  - Potter podszedł do mnie pewnie i objął ramieniem. Ehhhhh ! jak ja tego nie znosiłam. 
- No jasne , marze o tym - zarzuciłam Rogaczowi ręce na szyję i uśmiechnęłam się.
- Serio ? - powiedział trochę zdezorientowany.
- Nie - zaśmiałam się i natychmiast go puściłam, choć nie zaprzeczę ładnie pachniał. O czym ja w ogóle myślę. O zapachu Pottera , no nie tego jeszcze nie było.  
Roześmiane zostawiłyśmy Huncwotów z tyłu i ruszyłyśmy do lochów na moją ulubioną lekcję.

Po chwili już siedziałam w ławce i warzyłam eliksir Słodkiego Snu. Jak na razie to tylko Isabelle i mnie to wychodziło. O dziwo Snape miał dziś słaby nastrój i nic mu się nie udawało . A ja nie ukrywam , cieszyłam się z tego powodu.
Ohh.. Panno Smith , panno Evans... bardzo ładnie – skomentował Slughorn , kiedy podszedł do naszej ławki. Obie wymieniłyśmy się uśmiechem.
Pod koniec lekcji tak jak się spodziewałam obie z Izzy zarobiłyśmy +10 pkt dla Gryffindoru.
- No dobra to do zobaczenia na OPCM – pożegnałam się z Isabelle i Kate.
Potem wraz z Sarą poszłyśmy na numerologię .

Isabelle :

Zielarstwo.. nie jest źle , jak na razie wszystko w pierwszym dniu szkoły układa się okey. Zielarstwo mamy z Krukonami , całe szczęście że nie ze Ślizgonami . No i będą Huncwoci... na pewno będzie zabawnie.
- Dzisiaj będziemy mieć do czynienia z bardzo niebezpiecznymi roślinami , proszę was o szczególną ostrożność , jeśli wykonacie jakiś gwałtowny ruch to roślinka nie będzie miła... to coś w stylu naszej bijącej wierzby , tylko mniejsze, co nie znaczy , że mniej groźne. A więc do roboty. - zakomunikowała nam pani Sprout i wszyscy wzięliśmy się do pracy.
Oczywiście niezdarna Ja zahaczyłam rękawem szaty o roślinę , a wtedy ona wpadła w jakiś szał ! Potargała mi szatę , pocięła twarz , nikt nie mógł jej uspokoić . Pani Sprout bała się , że jak rzuci zaklęcie na roślinę to ono może trafić we mnie , ponieważ to zielone coś było strasznie szybkie ! Potem poczułam czyjeś ciepłe ramiona , a ostatnim co zobaczyłam były zielone oczy ... zapadła ciemność.

~ Miesiąc później.

Nie wiem gdzie jestem , co się dzieje. Czuję tylko ból , straszny i przenikliwy... moja głowa... boli. Pamiętam tylko oczy , zielone oczy.
- Isabelle... wszystko ok ? - słyszę głos , nie wiem czyj. Nic do mnie nie dociera..tylko oczy... pamiętam tylko oczy. Znowu zapada ciemność. 


~2 dni później.
Znowu się budzę.. tym razem na dłużej , widzę że koło mnie siedzą przyjaciółki. Wszystkie.
- Co...co s-sięę s-s-s-s-tało ? - mówię.. a właściwie to szepczę.
Zwracam uwagę na to , że jestem w skrzydle szpitalnym . Od przyjaciółek dowiaduje się o tym , że zaatakowała mnie jakaś roślina a uratował mnie jakiś Krukon , który teraz codziennie mnie odwiedza. Podobno przychodzą też Huncwoci... bez Petera. Taa... Glizdogon chyba mnie nie lubi , z wzajemnością.
- No ale Black bywa tu najczęściej. - mówi Sarah.
- Ta.. i ten chłopak z Ravenclawu też.. znasz go ? - docieka Lily.
- Nie bardzo.. ostatnie co pamiętam to jego zielone oczy..
- Tak.. też ma zielone , tylko jaśniejsze od Lily. Jest brunetem . - potwierdza Sarah.
- Oh.
Potem jeszcze rozmawiałyśmy o tym czy długo tu leżę , o materiale który zdążyli już przerobić na lekcjach i o ….. BALU ! Tak , bal Haloweeon'owy .. świetnie , już nie mogłam się doczekać.
- Z kim idziecie ? - zapytałam.
- Ja z Remusem Lupinem. - zarumieniła się Sarah.
Zaśmiałyśmy się.
- Coś się święci – i znowu wybuch śmiechu .
- A wy ? - zapytałam pozostałych przyjaciółek , może Lily idzie z Jamesem.. ale by było.
- Ja jeszcze się zastanawiam kogo wybrać , dostałam strasznie dużo zaproszeń .
- Ta.. mnie jeszcze nikt nie zaprosił.
- Oh Lilusiu , bo każdy się boi Jamesa. - wtrąciła Kate.
Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu , długo jeszcze rozmawiałyśmy dopóki pani Pomfrey nie wyprosiła dziewczyn stwierdzając iż muszę odpoczywać.
-Nie ma to jak wylądować w szpitalu już pierwszego dnia szkoły – pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie.


_________________________________________________
No to jest kolejny rozdział. Osobiście nie jestem z niego zadowolona , ale sami oceńcie. Bardzo ślicznie proszę skomentować , jeśli się przeczytało bo to dla mnie bardzo ważne.  Trochę dużo ostatnio o Izzy piszę , bo chciałam zacząć od niej a potem przejść do głównego tematu a mianowicie Lily i Jamesa. Czy może wolicie abym od razu jakąś intrygę z nimi zrobiła ? Komentujcie.